W końcu udąło mi się załatwić tynki. Na początku pomierzyłem wszystko i wyszło mi 740 m2 do otynkowania... Masakra jakaś jak się spojrzy że dom ma 117 m2 na dole i jeszcze mniej na górze. Ale ścianki, ścianeczki i sufity robią swoje wiec tyle wyszło.
Z ekipą nie miałem dużo szukania bo od dawna miałem poleconego gościa od tynków i tylko umawiać się miałem w styczniu.
Pan przyjechał punktualnie i pomierzył po swojemu cały domek. Jemu wyszło 720 m2 więc ja się nie pomyliłem za dużo ( a liczyłem z planu).
Za tynki maszynowe cementowo-wapienne, robocizna plus materiał, wykończenia itd. mam zaproponowane 27 zł/m2. Dużo , bo cąłość mnie w takim razie wyniesie 19 500 zł....
Ale koniec końców się zdecydowałem ponieważ:
- nie obchodzi mnie nic oprócz dostarczenia wody i prądu,
- tynki robią gładkie, laik podobno nie pozna czy to gipsówka czy nie (a o tym mówił mi też znajomy który już kładł kafelki w domu otynkowanym przez tą ekipę, stąd polecał), więc prawdopodobnie odpanie mi robienie gipsówki. Podobno wystarczy zagruntować i pomalować dwa razy - bedzie cacy. Zobaczymy :)
- ekipa po rozmowie zauważyłem ze wie co ma robić, sporo rzeczy powiedzieli o których wcześniej poczytałem w necie i pismach branżowych, wiec widzę że nie powinni czegoś zepsuć.
- no i przede wszystkim pasuje mi termin - druga połowa kweitnia, moż euda się na początku kwietnia :)
Termin pasuje, wiec wszystko klepnięte. Do tego czasu muszę załatwić okna. Od września już chyba 7 wycen dostałem i mniej wiecej wiem gdzie pójdę. Chcę to załatwić najpóźniej z początkiem lutego żeby w marcu wstawili.
Pozostała jeszcze elektryka plus instalacja wodna, tutaj będzie robić ekipa z rodziny i mam obiecane że zdąrżą przed tynkami na bank :)
Tak wiec powoli ruszamy z tym koksem w tym roku. A cel jest jeden - wprowadzić się przed Bożym Narodzeniem :)